Sieghai
Administrator
Dołączył: 29 Wrz 2007
Posty: 385
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: From Hell
|
Wysłany: Nie 11:39, 21 Paź 2007 Temat postu: Inwazja Nawiedzonych Alfredów z Podziemi |
|
|
Alfred strikes back!
(Czyli Klubu Chomika Alfreda cz. 1, maybe the last one)
[np: Dream Theater - Pull Me Under]
Haiijabalmaleeee! - taki oto odgłos dało się słyszeć w moim (moim??) skądinąd zagraconym gumowymi... - Alfred! - sorry, chyba poszła jakaś ścianka działowa - Nie szkodzi Alfredku, będzie więcej miejsca. Ależ ja się nie gniewam! A może chcesz popatrzeć na 'Alfa'? Właśnie się zaczyna! A, to trudno - przepraszam, naoglądał się Dragonball i myśli, że zamienia się w Superwojownika Alfredhana. Wpływ telewizji na Alfreda zaczyna mnie martwić, szczególnie od czasu, kiedy lodówka wylądowała w basenie sąsiada (który zresztą brał kąpiel w tym czasie). Normalka, Alfred bawił się w MacGyvera. Nie, Alfred, nie powiedziałem 'giwera'. JA jestem wobec ciebie agresywny? Dobrze, już nie będę, to nie jest miecz świetlny, tylko poganiacz bydła! UWAŻAJ! <BZZZZG> AUUUA! - no i mam za swoje. Najmocniej przepraszam Afredku! <BZZZZG> AHH! ALFREEED! No nie, mam dość. <Wstawić odgłos zniczulenia miejscowego metodą inwazyjną w środek głowy (krócej: 'ŁUP!')> - Mam nadzieję, że nie będzie miał do mnie pretensji. Afred to Alfred, wszystkiego się można po nim spodziewać. Jego pasja telewizyjna zaczęła się chyba od tych halucynogennych fistaszków, które 'dostał' od Okropnie I Obrzydliwie Nudnego Pustelnika Z Pcimia Dolnego. Alfred nazwał to 'wycieczką rekreacyjną' która polegała na tym, że z dwudziesto kilogramowym plecakiem szliśmy od domu aż po te słynne Manowce Górne. Problem w tym, że mieliśmy trafić na Manowce Dolne i to nie był ten pustelnik. A dlaczego był to pustelnik z Pcimia Dolnego, to już chyba tylko może wytłumaczyć chora wyobraźnia Alfreda. No i zamiast RoWeR PoWeR Fistashkoof, Alfred wyłudził od niego za pomocą znajomego mnie i Wam poganiacza bydła roczny zapas 'nie tych' orzeszków. No cooż. Wróćmy do telewizji. Od czasu, gdy Alfi złożył fistaszki w podziemnej krypcie (to po graniu w Fallout) i zajada się nimi przed telewizorem, w moim (nie wiem, czy aż tak moim) domu nie ma już ani jednej ścianki działowej. Gdy ogląda kreskówki, nie jest tak źle. Gorzej z horrorami. 'Krzyk' WYSIADA przy tym, co się tutaj dzieje. Gumowe kurczaki są MORDOWANE Z PREMEDYTACJĄ przez Okrutnego Mściciela Alfreda z Królestwa Zmarłych za pomocą piły łańcuchowej ozdobionej brelokami i innymi ozdobami szamanów indiańskich. Nie wspominam o wystawach sklepów RTV! Po pewnym incydencie, którego szczegółów nie wyjawię ze względu na zdrowie psychiczne młodszych czytelników, gdy Alfred ocknął się z destrukcyjnego amoku, jeszcze się długo pytał, co to za wariat z telewizorem na głowie wrzeszczący "Gdzie jest kierowca tej ciężarówki, która mnie prezjechała!!?". Prawdziwe kłopoty, sedno całej sprawy, zaczęły się, gdy poszliśmy do kina na Matrix. Po seansie mój podopieczny ranił dziesięć osób w czarnych okularach pistoletem na wodę, (napełnionym kwasem) twierdząc, że to 'agenci'. Doszło do tego, że jeden z poszkodowanych przez niego osobników stracił przytomność po próbie wsadzenia mu kabla pod napięciem w tył głowy. O mało się nie zabił próbując skakać z wieżowca na wieżowiec. Zawisł na maszcie radiowym i musiała przylecieć straż pożarna helikopterem go ściągać. Jako, że Alfred jest nieletni, tłumaczyłem się na policji za niego. Oczywiście pan komisarz w nic nie uwierzył (osobiście nie ufałbym zbytnio komisarzowi, który wierzy w Pustelnika z Pcimia Dolnego i mówi, że to jego ciocia) a gdy ja tłumaczyłem się, Alfred w najlepsze bawił się dyspozytorem wody. Z zeznań świadków zszedł do piwnicy (znaczy się sturlał wewnątrz plastkowej butelki na wodę do dyspozytora) do archiwum i 'wypożyczył' parę filmów z nagraniami przestępców złapanych na gorącym uczynku. Gorzej być nie mogło. Podczas, gdy mnie pakowano do karetki w kaftanie bezpieszceństwa (to znaczy JA byłem w tym kaftanie, nie karetka) on wrócił do domu i w najepsze pochłaniał archiwalne dokumenty policji wraz z orzeszkami. (podoba mi się to zdanie, chyba go nie zmienię ) Według opowieści poszkodowanych, 'przestępca w przebraniu chomika' zaatakował gumowym kurczakiem w kasku z jajek właściciela salonu meblowego,(też niezłe zdanie ) po czym niezbyt edukacyjnie potraktował szafy, bo 'żadna nie grała'. Wziął do niewoli króliczka z Playboya i zażądał 40.000 bakłażanów okupu. POtem dopiero była jazda. Żądanie mojego uwolnienia było ostatnim, czego potrzebowałem. Myślałem, że spędzę spokojnie resztę życia w Domu Bez Stresu i Bez Paru Innych Rzeczy na przedmieściach, z dala od tego potwora. Za to solidnym kopniakiem wysłano mnie z auta przez szybę wystawy do Drogerii 'U Genowefy', w której przetrzymywano króliczka. Alfred dostał te bakłażany, a króliczek mógł spokojnie wykonywać swój zawód. Ale co ze mną? Komisarz i burmistrz przysięgli uroczyście, że nie odważą się nawet zbliżyć do mnie i Alfreda. Swoją drogą dobrze się stało, bo Alfred zjada dziennie co najmniej kilka bakłażanów zamiast kilku kilo orzeszków. Co mnie dziwi, dlaczego Alfred nie zażądał chociaż helikoptera do ucieczki? Albo rower, żeby nie tylko hulajnogę!! To było gorsze od 'wycieczki rekreacyjnej', 40.000 bakłażanów w plecaku i Alfred na barana, i hulaj nogą do domu!
[Alfred, jak natychmiast nie zejdziesz, to specjalnie, poświęcając własne zdrowie zjadę tym ustrojstwem z wiaduktu prosto pod pociąg! Co? Jak to 'proszę bardzo?' Alee... Acha, rozumiem. Alfred, ile razy mam ci powtarzać, że to NIE JEST miecz świetlny tylko... <BZZZZZG>]
Post został pochwalony 0 razy
|
|